|
Zespół Szkół im. W.S. Reymonta w Częstochowie Szkolne Forum Dyskusyjne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
agusss1988
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Czw 10:49, 04 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi...
...i z radości wykrzyknął...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marzena Dziurkowska
Dołączył: 02 Wrz 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:47, 12 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
agusss1988
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Pią 21:54, 12 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!"...
...Trabant i Reymont...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SySiA
Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Śro 19:48, 24 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!". Trabant i Reymont...
wyruszyli w podróż...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
darekzet
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:07, 24 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!". Trabant i Reymont...
wyruszyli w podróż...
pełnąprzygódzdarzeńniesamowitychśmiesznychimrożącychkrewwżyłach zresztą posłuchajcie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Monika Strach
Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Aleksandria
|
Wysłany: Czw 20:17, 25 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknął słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!". Trabant i Reymont...
wyruszyli w podróż...
pełnąprzygódzdarzeńniesamowitychśmiesznychimrożącychkrewwżyłach zresztą posłuchajcie... zaczęło się niewinnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kiska
Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:38, 25 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknął słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!". Trabant i Reymont...
wyruszyli w podróż...
pełnąprzygódzdarzeńniesamowitychśmiesznychimrożącychkrewwżyłach zresztą posłuchajcie... zaczęło się niewinnie
od spotkania z...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SySiA
Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Sob 14:58, 27 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknął słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!". Trabant i Reymont wyruszyli w podróż pełnąprzygódzdarzeńniesamowitychśmiesznychimrożącychkrewwżyłach zresztą posłuchajcie, zaczęło się niewinnie od spotkania z...
szynszylą mega gigantem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
agusss1988
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Nie 11:03, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknął słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!". Trabant i Reymont wyruszyli w podróż pełnąprzygódzdarzeńniesamowitychśmiesznychimrożącychkrewwżyłach zresztą posłuchajcie, zaczęło się niewinnie od spotkania z szynszylą mega gigantem...
która miała ogromny...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kiska
Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:05, 28 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknął słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!". Trabant i Reymont wyruszyli w podróż pełnąprzygódzdarzeńniesamowitychśmiesznychimrożącychkrewwżyłach zresztą posłuchajcie, zaczęło się niewinnie od spotkania z szynszylą mega gigantem,która miała ogromny...
puszysty rudy ogon
.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
darekzet
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:53, 30 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
i niebieski tornister
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lina
Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:40, 31 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknął słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!". Trabant i Reymont wyruszyli w podróż pełnąprzygódzdarzeńniesamowitychśmiesznychimrożącychkrewwżyłach zresztą posłuchajcie, zaczęło się niewinnie od spotkania z szynszylą mega gigantem,która miała ogromny puszysty ogon i niebieski tornister.
Na widok Trabanta...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SySiA
Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Czw 20:07, 08 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknął słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!". Trabant i Reymont wyruszyli w podróż pełnąprzygódzdarzeńniesamowitychśmiesznychimrożącychkrewwżyłach zresztą posłuchajcie, zaczęło się niewinnie od spotkania z szynszylą mega gigantem,która miała ogromny puszysty ogon i niebieski tornister.
Na widok Trabanta...
szynszyla szukała tajnego...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kiska
Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:43, 08 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknął słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!". Trabant i Reymont wyruszyli w podróż pełnąprzygódzdarzeńniesamowitychśmiesznychimrożącychkrewwżyłach zresztą posłuchajcie, zaczęło się niewinnie od spotkania z szynszylą mega gigantem,która miała ogromny puszysty ogon i niebieski tornister.
Na widok Trabanta szynszyla szukała tajnego
miejsca na schowanie....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SySiA
Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Nie 22:13, 11 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknął słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży drewniany kawałek podłogi i z radości wykrzyknął... " Na zawsze w Reymoncie!!!!!". Trabant i Reymont wyruszyli w podróż pełnąprzygódzdarzeńniesamowitychśmiesznychimrożącychkrewwżyłach zresztą posłuchajcie, zaczęło się niewinnie od spotkania z szynszylą mega gigantem,która miała ogromny puszysty ogon i niebieski tornister.
Na widok Trabanta szynszyla szukała tajnego miejsca na schowanie...
magicznej perły Wiedźmina...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|