 |
Zespół Szkół im. W.S. Reymonta w Częstochowie Szkolne Forum Dyskusyjne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
agusss1988
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Pon 15:24, 24 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekieręi zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głosnej czkawki...
i zwymiotował na...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Black Fender
Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: $więte Miasto Wyznawców Włókniarza;)
|
Wysłany: Pon 20:31, 24 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na ...
siedzącego nieopodal kaczora...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
agusss1988
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Wto 18:46, 25 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora...
...palącego kubańskie cygaro...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
olennnkaaa
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Śro 11:33, 26 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro
...który wykrzyknał słowa...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SySiA
Gość
|
Wysłany: Śro 13:21, 26 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa...
"Niech żyje rewolucja!!!!"...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
agusss1988
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Śro 14:24, 26 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!".
"...Rewolucja?"-pomyslał pokemon...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
olennnkaaa
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Śro 18:18, 26 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon
...wykrzywił twarz w grymasie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
agusss1988
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Śro 18:34, 26 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie...
..."Jaka znowu rewolucja?!"...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SySiA
Gość
|
Wysłany: Śro 20:12, 26 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!"...
REWOLUCJA wśród szkolnictwa
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
agusss1988
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Śro 21:06, 26 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa.
...Nie wiedząc co...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
krono
Dołączył: 07 Wrz 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:21, 27 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja,
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
olennnkaaa
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Czw 22:21, 27 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja,
zabrał się za dłubanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SySiA
Gość
|
Wysłany: Pią 14:36, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie
przy swoim trabanciku
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
agusss1988
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czę100chowa
|
Wysłany: Pią 14:57, 28 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku.
...znalazł dość duży...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SySiA
Gość
|
Wysłany: Nie 20:35, 30 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dawno, dawno temu, za wysokimi górami, za rwącym potokiem, żył sobie pokemon, który dużo jadł, przez co przytył i ledwo słyszał, bo był przygłuchy. A imię jego brzmiało "Don Pikaczu" mroczny Książe Ciemności,który pomieszkiwał w beczce po Porto na przedmieściach Japonii koło Big Bena beczka ta była w sinopapuciate groszki oraz różowe kokardki ukradzione przez trola. Poszukiwał życiowej partnerki, z garbem i grzybem. Jego celem było, zabrać jej garba. Pewnego dnia spotkał, podobną do ideału garbatą krowę w mieście szalonych dzikich kaczek. Trzymających rząd idealny - taki mały sarkazm. I nagle spotkał GIERTYCHA , to był Włóczykij owłosiony jak niedźwiedź, śpiący pod drzewem, zajadający soczyste melony, pachnące zieloną herbatą, o smaku czekolady-morelowej, wielkie jak arbuzy... Spodziewał się, że Giertych będzie chciał skorzystać z toalety, Bolka i Lolka, tytusa, Romka i Atomka, króla Maciusia pierwszego, przypominającego małego elfa, żującego gumę miętową, Jednak pomylił się, co do ważności...
przydatności do spożycia. Włożył jednego buta, zawirował jak baletnica po czym założył, gumowy zielony kapelusz w kropki bordo z wielką kokardą. spoglądając ukradkiem na czekoladowego wielkanocnego zajączka. Miał nadzieję, że z kapci go wyrwie, ale się pomylił i uciekł daleko. Uciekając potknął się o szklaną wazę z wypełzającymi wężami mającymi różowe ogony. Pokemon wystraszony sytuacją super głośno krzyczy, złapał za siekierę i zamachnął nią. Trafił w wielkiego śmierdzącego trola mongolskiego, który ze strachu dostał głośnej czkawki i zwymiotował na siedzącego nieopodal kaczora palącego kubańskie cygaro, który wykrzyknał słowa "Niech żyje rewolucja!!!!". "...Rewolucja?"-pomyslał pokemon i wykrzywił twarz w grymasie,"Jaka znowu rewolucja?!" REWOLUCJA wśród szkolnictwa. Nie wiedząc co, znaczy rewolucja, zabrał się za dłubanie przy swoim trabanciku. Znalazł dość duży...
drewniany kawałek podłogi...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|